11 marca 2015

Witamy gości w kraju Solidarności



Stocznie, a w szczególności Gdańska, były potężnie dotowane już za czasów PRL. Jeżeli kogoś winić za doprowadzenie stoczni do upadku (bo odpowiedzialność jest rozmyta) to największą winę ponoszą sami związkowcy, którzy za pomocą ogólnego terroru politycznego doprowadzili do zaniechania konkretnych działań naprawczych przez kolejne rządy, które zamiast te przedsiębiorstwa zrestrukturyzować, zwolnić część personelu i wyprowadzić do pionu, po prostu bały się reakcji związków zawodowych i podkładały kolejnym rządom „kukułcze jajo” stale dofinansowując nierentowne zakłady, oporne na restrukturyzację.
Stoczniowcy mieli również pecha do złych manadżerów, którzy nie potrafili stoczni postawić na nogi, albo poprostu nie zależało im na „stawianiu na nogi”. PiS próbuje wszelkimi sposobami winę za zamykanie stoczni zwalic na Platformę, ale sam co zrobił przez 2 lata rządów? Zrobił prezesem Stoczni Gdańskiej Andrzeja Jaworskiego – człowieka bez doświadczenia, 30 letniego etnologa. Ale za to z poparciem politycznym. I to był cały wkład PiS w ratowanie bankrutującej stoczni przed tym co musiało nastąpić – przed upadkiem. Ale zamiast usiąść do stołu, szukać rozwiązań i dialogu, lepiej robić zadymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz